Fota Siarhieja Osipava

Fota Siarhieja Osipava

Ciapier daścipnyja šedeŭry Ceślera stvarajucca za miažoj — mastak i dyzajnier adnym ź pieršych siarod siabroŭ Kaardynacyjnaj rady źjechaŭ ź Biełarusi. U novym kantekście na raboty stałaha žartaŭnika ź sistemy hladziš pa-raniejšamu z uśmieškaj, ale ŭžo horkaj. My źviazalisia z Uładzimiram i pahavaryli ab pryčynach adjezdu, na čym trymajecca biełaruski dziaržaparat i kali ŭ krainie znoŭ praljecca kroŭ.

Čamu ŭ peŭny momant vam padałosia, što zastavacca ŭ Biełarusi niebiaśpiečna?

— Rašeńnie ab maim adjeździe pryniaŭ nie ja: ja niejak nie nadavaŭ usiamu hetamu značeńnia, tym bolš što kankretnych sihnałaŭ ab pahrozie nie było, ale maje siabry vyrašyli, što publikacyjaj svaich rabot u sacsietkach ja naryvajusia, tamu budzie voś tak. Mnie skazali pajechać u minski aeraport i pasprabavać kupić tam bilet na najbližejšy rejs, prosta praź dźvie hadziny, — tak ja i źjechaŭ. Pryjaciel daŭ mnie prytułak u Kijevie (ciapier Ceśler źjechaŭ dalej — «NN»). Ja maju mahčymaść pracavać, u mianie z saboj kampjutar — u hetym sensie ja nie patrabavalny. U vyniku, jak bačym, mnohija siabry Kaardynacyjnaj rady vymušany byli pakinuć krainu.

— Što da rady, nakolki, na vaš pohlad, praduktyŭny jaje sposab zakonnymi mietadami supraćstajać uładzie, jakaja ŭ svaju čarhu dziejničaje davoli brudna?

— Absalutna niepraduktyŭny. Heta ŭsio roŭna, što paraŭnoŭvać praŭdu i chłuśniu: praŭda zaŭsiody prajhraje, bo jana adnabokaja, a chłuśnia iskrystaja i vykrutlivaja, tym bolš u vykarystańni ŭładaju. Tut ža ŭsio na chłuśni, usio!

— Ale vy tym nie mienš uvajšli ŭ skład rady.

— Mnie prapanavali — ja nie piarečyŭ, ale ŭ vyniku ni razu tam tak i nie źjaviŭsia, bo, pa-mojmu, źjechaŭ chutčej, čym jany sabralisia. Maja dziejnaść jak siabra rady prypyniena, mnie padajecca, i dziejnaść samoj rady zapavolena — jana papaŭniajecca ludźmi, ich aryštoŭvajuć, na ich miesca prychodziać inšyja, ale ich taksama, napeŭna, aryštujuć.

— To-bok sprava bieznadziejnaja?

— Nie toje kab bieznadziejnaja — absalutna bieznadziejnych spraŭ nie byvaje, ale dastatkova składanaja.

— Pahladzieć vaš instahram, dzie vy publikujecie svaje pracy, apošnim časam tam spres znaki siłavych struktur. Jakoj vy bačycie ich rolu ŭ našaj sistemie?

— Jany pracujuć tak, što ni adna inšaja struktura ŭ nas tak dobra nie pracuje. Daj Boh, kab u jaho [Łukašenki] tak funkcyjanavała pramysłovaść albo sielskaja haspadarka. Značyć, chłopcy dobra zarablajuć, a chto płacić, toj zamaŭlaje muzyku. Nie dumaju, što jany asabliva na niejkim baku, tam padbirajuć takich ludziej, jakija nie buduć zamaročvacca i ŭvohule dumać. Da taho, što my siońnia majem, jon rychtavaŭsia dvaccać šeść hadoŭ: vymuštroŭvaŭ AMAP, umacoŭvaŭ svaju ŭładu, maŭlaŭ, nikudy vy ad mianie nie dzienieciesia, vy — haŭno. U vyniku ludziej u siłavych strukturach u Biełarusi, pa-mojmu, navat bolš, čym u armii. Pravasudździe zroblena bieśpiarečnym. Im skazali — jany zrabili. Ciapier razumieješ, što ŭsie aryštavanyja ŭ svoj čas biznesmieny — u ich prosta zabirali hrošy, a spravy, vidavočna, stvarali na pustym miescy.

— A vy čakali, što siłavyja struktury prajaviać siabie takim čynam?

— Ja daŭno razumieŭ, što rana ci pozna niešta takoje abaviazkova zdarycca, i dumaŭ, što heta treba niejak adciahnuć. Ale takoj žorstkaści nie čakaŭ.

— A pa jakich prykmietach vy razumieli, što niešta padobnaje zdarycca?

— Pahladzicie na našaha prezidenta: što jašče ad jaho možna čakać? Zrazumieła, jon nikoli ŭ žyćci nie addaść takuju sałodkuju dla jaho ŭładu. Kožny raz paśla vybaraŭ narod vychodziŭ i ŭsich źbivali, ale tak, jak u hetym hodzie… šlachu nazad užo niama.

— Pierad vybarami mnohija stavili pytańnie, buduć stralać 9 žniŭnia ci nie. Što dumali vy?

— Ja dumaŭ: buduć, tamu što ŭ jaho nie było inšaha vyjścia. Mahło być tak, što jon by zahadaŭ stralać, a vykanaŭcy stralać nie zachacieli, a ŭ vyniku niekaha navat zabili…. Ułada nikoli nie pryznavała pamyłki, joj plavać na nasielnictva i ŭsio inšaje. Čałaviek z treskam pravaliŭsia na vybarach, dy jašče z takim adryvam, — i robić vyhlad, što ničoha nie zdaryłasia. Choć by napisaŭ sabie piaćdziesiat adzin z pałovaj pracenta, ale ž dyktatary nie mohuć tak vyjhravać, ich ža pavinny lubić bolš, čym u minuły raz. Usio było zrazumieła z samaha pačatku, kali stali aryštoŭvać kandydataŭ, a našyja hałasy nie ŭličvalisia, byccam nas niama i my nichto. Pojdzie na čarhovuju inaŭhuracyju, puścić kroŭ — i ŭsio.

— Paśla inaŭhuracyi, dumajecie, praljecca kroŭ?

— Nu a što, ludzi buduć hladzieć? Vyjduć ža. A jak ich supakoić? Ja ŭpeŭnieny, što tak budzie, nichto nie źbirajecca zdavacca. A pakul za miažu źjazdžaje pracazdolnaja častka nasielnictva — jamu ŭsio roŭna, a ludzi nie mohuć čakać, im treba samarealizoŭvacca. Ja razumieju hetych ludziej: u ich adno žyćcio, da taho ž nie chočacca płacić padatki, za jakija ciabie bjuć siłaviki. Z-za adnaho *** my stračvajem najlepšuju častku nasielnictva. Takim čynam rasijskija žurnalisty buduć pracavać na biełaruskim telebačańni, na šachty zaprosim ukraincaŭ — navošta jamu ŭvohule biełarusy? Jon razvalić krainu, chłopnie dźviaryma tak, što nikomu mała nie pakažacca.

— Pratest praciahvajecca bolš za miesiac. Čamu sistema dahetul staić?

— Jana trymajecca na strachu, uvieś dziaržaparat — absalutna na strachu. Samymi śmiełymi źjaŭlajucca maładyja ludzi, kreatyŭnyja prafiesii, tyja, chto dumaje i stvaraje — voś jany nie bajacca, heta pieradavaja častka krainy. Va ŭsich astatnich u hienach jašče, napeŭna, žyvie stalinski strach, ale i siarod ich jość tyja, chto jaho pieramahaje ŭ imia žadańnia žyć u svabodnaj krainie.

 — Vy i raniej vystupali z kpinami z našaj sistemaj — ci adčuvali cisk z boku dziaržavy?

— Ja zaŭsiody ź jaje kpiŭ. Byŭ cisk, jašče padčas «saŭka», uvieś čas palčykam hrazili to ź instytuta vyhnać, to jašče niešta. Zaŭsiody ja byŭ niejki niepažadany — napeŭna, tamu što svabodalubivy.

— A ci možna ličyć naŭmysnym ciskam historyju, jakaja zdaryłasia ŭ pačatku hoda z vašaj majsterniaj?

— Nie, tam mielisia na ŭvazie ŭsie mastaki horada. Ja pasprabavaŭ supraćstajać, niekatoryja ludzi zhadzilisia mnie dapamahčy, i mnie pašancavała. Razumiejecie, mastaki ŭ nas ludzi biaspraŭnyja.

Arendnuju płatu za majsterniu tady pavialičyli ledź nie ŭ siem razoŭ, ja ŭžo dakładna nie pomniu. Adzin raz ja zapłaciŭ, a kali situacyja była vyrašana, z hetych hrošaj zakryvalisia rachunki za nastupnyja miesiacy. Majsternia ŭ mianie ŭžo daŭno — ja tut jašče ź Siarhiejem Vojčankam pracavaŭ, i kožny hod baraćba za jaje adymaje častku žyćcia. Napeŭna, tak treba, nie viedaju.

— My z vami havorym pra niehatyŭnyja rečy, a što ŭ apošnich padziejach vam bačycca pazityŭnaha?

— Pazityŭnaje toje, što jon [Łukašenka] sydzie. I što kansalidavaŭsia narod: ja ŭbačyŭ novuju Biełaruś. Zvyčajna pa horadzie chodziš, a jon pusty, nikoha niama, a tut ja byŭ na Maršy svabody la Steły i ŭbačyŭ takuju kolkaść ludziej, jakuju Minsk nie źbiraŭ za ŭsiu svaju historyju. Treba było, viadoma, pajści da Steły i 9 žniŭnia, ale ja ŭžo, na žal, nie tak dobra biehaju, ad AMAPa dakładna b nie źbieh. A na marš mnie abaviazkova treba było trapić, ubačyć jaho i adčuć, i heta było ŭnikalna. Na žal, taja ejfaryja prajšła: my dumali, što pieramahli, heta ž vidavočna, pahladzicie, a potym zrazumieli, što lohka nie budzie, ułada nikudy nie źbirajecca sychodzić. Viečaram paśla marša ja i źjechaŭ.

— Kolki jašče pratrymajecca hety režym?

— Nu nie viedaju, pradkazalniki šmat kazali, dźvie viasiołki, jašče niešta, ale plavać jon chacieŭ na hetyja pradkazańni z vysokaj zvanicy. Choć uvohule naš prezident śmiešny. Ja viedaŭ, što jon jość, ale nikoli jaho nie bačyŭ. Dvaccać šeść hadoŭ pobač, a nam niejkuju kardonku pakazvajuć dy praśpiekt pierakryvajuć, kali jon niekudy jedzie, da jaho pryjechali ludzi, jany tam dzielać babki, i z-za hetaha staić ceły horad. Uvieś hety čas mnie soramna za łuchtu, jakuju jon viarzie, byvaje, vušy skručvajucca. Užo navat pačynaješ da hetaha pryzvyčajvacca, adzin adnamu kazać: «Nu ty ž razumieješ…» A chłopiec akazaŭsia niaprosty. Pryniaŭ zakon ab abrazie prezidenta. Cikava, što nichto nie pryniaŭ zakon ab abrazie prezidentam naroda. Razumieńnie haspadara i słuhi jon vidavočna pierabłytaŭ. Pomnicie, jak jon kryčaŭ na rabočaha: «Apuści telefon!»? Jak heta prezident tak razmaŭlaje sa svaimi ludźmi? Ja ŭjaŭlaju, što jon kaža, kali na jaho nie nakiravana kamiera.

— Ci staŭ hety kryzisny čas dla vas asabliva praduktyŭnym? Viedaju, što niekatoryja mastaki ŭ hetych umovach nie mohuć pracavać.

— Ja nie vieru, što niechta nie moža pisać, nie vieru ŭ słova «natchnieńnie», jakoje prydumali tyja, chto nie viedaje, što rabić. Kali mastaka, paeta, kampazitara pierapaŭniajuć emocyi — toje, što ŭnutry, vyvaročvajecca. Jak heta jon nie moža? Mienavita ŭ takija časy i pišacca, ciapier, naadvarot, stvarajucca vydatnyja rečy, a što zrabiłasia z narodam — jon staŭ kreatyŭnym, jon vychodzić i śmiajecca ŭ tvar pačvary i nie baicca heta rabić. Strach — bolš nam nie spadarožnik.

— Što budzie, kali raptam sistema zadušyć pratest?

— Jana nie zadušyć pratest — heta niemahčyma, advarotnaha chodu nie budzie, navat kali ŭsio zalić kryvioju, čamu, u pryncypie, užo zakładzieny pačatak. Z hetym režymam buduć tolki represii, jon moža tolki zabivać — zabivać u ludziach žadańnie niešta rabić. My biezdapamožnyja pierad jaho chłuśnioj. U mianie ŭžo nie zastałosia znajomych, u kaho ŭ siamji nikoha nie aryštavali. I ŭsio ž ja naziraju, što pratestoŭcaŭ stanovicca bolš. Spačatku vyjšła moładź — jaje źbili, u nastupny raz vyjšli baćki, potym babuli i dziaduli. Usia Biełaruś suprać jaho, i tolki ŭsie astatnija za. Vy razumiejecie, kali ŭsia kraina suprać, chto hetyja «ŭsie astatnija».

— Jak chutka, dumajecie, zmožacie viarnucca ŭ Biełaruś?

— Moj arhanizm patrabuje prachałody, kamfortna ja adčuvaju siabie tolki ŭ svajoj zonie, u Minsku.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?