Valancina Tarasa možna słuchać biaskonca. I tamu, što jon karenny miančuk, jaki pamiataje hety horad z Zamčyščam i konskim bazaram. I tamu, što jon bliskučy apaviadalnik, z dobrym pačućciom humaru. I tamu, što jahonaha ŭłasnaha losu chopić nie na adzin raman. I tamu, urešcie, što jon vielmi mudry. Hazetny farmat nia moža dać adčuć usiaho zadavalnieńnia ad słuchańnia Tarasa. Dziela hetaha treba pryjści na jahonuju kuchniu, dzie haspadar ad dušy nalje hościu dobraj harełki. Paśla začynicca ŭ jahonym kabinecie ź vidam na Operu, zakuryć. Katory raz ździvicca, nakolki ŭ haspadara maładyja vočy. A paśla słuchać, i śmiajacca, i sumavać. Nie ŭpieršyniu dziviačysia, kolki žyćcia ŭ hołasie apaviadalnika, kolki sapraŭdnaha aktorstva ŭ intanacyi. I štoraz škadavać, što za voknami tak rana ciamnieje, a mnie znoŭ nie chapiła času raspytać pra usio, što chaciełasia. Daj Vam Boh, spadar Valancin, doŭhaha žyćcia!

«NN»: Vy nie adčuvajecie nastalhii pa časach maładości? Prykmietach taho času, paradkach, styli žyćcia?

Valancin Taras: Nijakaje nastalhii pa čysta savieckim u mianie niama. Ale, naturalna, jość nastalhija pa maładości. Niekali rasiejski paet Kušnier skazaŭ: «Vriemiena nie vybirajut, v nich živut i umirajut». Heta tak. I kazać, jak niekatoryja vielmi dziŭnyja dla mianie ludzi havorać, što «ničoha tam nie było absalutna, usio było čornaje, strašnaje, biezvychodnaje», — hłupstva. My byli maładyja, u niešta vieryli, pisali, kachali, pili harełku. U nas byli svaje kampanii. Mnie pašenciła ŭ sensie asiarodździa, u jakim ja znacho¬dziŭsia, — na maich siabroŭ. Niadaŭna mnie patelefanavała kabieta, žonka vielmi blizkaha i darahoha mnie čałavieka, užo niabožčyka, — Vałodzi Bojki. Skazała, što čyścić ciapier Vałodzieŭ archiŭ, a jon byŭ žurnalist, «limaviec»… I znajšła ŭ Vałodzievym archivie maje vieršy suprać dziadzi Sema. Pračytała mnie niekatoryja radki, i ja ščyra, ale niezłaśliva zarahataŭ, jak narmalny čałaviek. I ja nie saromiejučysia ŭ dadzienym vypadku siabie pachvalu. Mnie stała śmiešna pa-dobramu. Jak možna ŭśmichnucca ź niemaŭlatki abo sa svajho staroha zdymku, kali ty bačyš siabie niemaŭlatkam. Niejak uśmi¬chniešsia i z radaściu, i z zamiłavańniem, i ź niejkaj horyčču. Tak było — heta maja maładość.

Heta byŭ čas, kali ja byŭ takim. Ale zaŭsiody ŭ hramadztvie znacho¬dziacca ludzi, i ja ŭdziačny losu za toje, što ja apynuŭsia siarod hetych ludziej, jakija pačynajuć u svoj čas zadumvacca — u što ž jany vierać? Treba nia tolki vieryć, treba viedać. A voś kali pačałasia hetaja pravierka viery viedańniem, kali źjavilisia niejkija rečy, jakich ja nia viedaŭ i nia moh viedać z roznych pryčynaŭ, to, naturalna, pačali mianiacca i maje pohlady.

Ja padkreśliŭ by, što ničoha ŭ žyćci nie prapadaje absalutna daremna. Było i peŭnaje vychavańnie, prynamsi, z boku babuli Heli, jakaja była viernica addanaja, katalička, nikoli nie chvareła ni na jakija savieckija chvaroby. Jana nikoli mianie ni ŭ čym nie pierakonvała, navat kali ja byŭ chłapčukom. Jana prosta była maja babula, jana žyła, rabiła ŭčynki. Jana mierkavała ab ludziach. I voś hety čałaviečy ŭrok, toje, što pasiejała babula ŭva mnie, — potym heta prabiłasia niejkimi ziarniatkami i dapamahło mnie pieraadoleć, jak heta ni dziŭna, dohmu taksama relihijnuju. Siońnia absalutna jasna, što marksizm, asabliva leninizm, byŭ relihijaj. Jana, jak ciapier razumieju, žyła pavodle Śviatoha pisańnia. Nie mahu skazać, što zrabiŭsia vier¬ni¬kam. Tut šmat asabistych dumak, u mianie šmat pytańniaŭ da Boha. Sapraŭdnyja vierniki nie zadajuć pytańniaŭ. A ja niekali prosta vieryŭ, ale stałasia tak, što pačaŭ zadavać pytańni.

Paŭtara hodu ŭ partyzanach

«NN»: A jakoha charaktaru?

VT: Čamu napisana adno, a robicca druhoje? I staŭleńnie da vajny, i jaje apisańnie. Ja bačyŭ vajnu chłopčykam. Paŭtara hodu prabyŭ u akupavanym Miensku, a paśla paŭtara hodu ŭ partyzanach. I mahu skazać, što bolš-mienš dakładna i bolš-mienš padrabiazna ja hetuju vajnu (na peŭnym, abmiežavanym učastku) viedaju dobra. Možna navat skazać, daskanała. I kali potym pačaŭ čytać niejkija vielična-apafeoznyja karciny… Spačatku heta śmiašyła, potym pačało razdražniać, a potym ja pačaŭ zadumvacca. Čamu tak? Navošta? Dziela čaho? I ja ŭbačyŭ, što heta prosta mana naŭ¬mysnaja. Dla taho, kab stvaryć peŭny vobraz hetaj vajny. Pa-pieršaje, prypisać jaje ŭsiu, hetuju pieramohu i podźvih narodu, — sabie. Što biaź ich ničoha b nia zdaryłasia. Biaź ich narod albo pamior by, albo raźbiehsia b, albo nie pajšoŭ by na podźvih. Z majho ŭnutranaha vykryćcia hetaj many potym mnie vielmi lohka było prymać tyja fakty, jakija mnohich lu¬dziej ahałomšyli. Heta nie adrazu, viadoma, było admaŭleńnie sacyja¬lizmu jak idei. My ŭsie, kaho siońnia nazyvajuć šaści¬dziasiatnikami, a heta i ja, i Saša Adamovič, i Navum Kiślik, i Mikoła Krukoŭski, i ŭ peŭnaj stupieni Vasil Bykaŭ, chacia jon u mnohim pajšoŭ dalej za nas jašče tady, — my evalucyjanavali. My ad Stalina viarnulisia da Lenina. Ja navat napisaŭ vierš, kali Stalina vynieśli z maŭzaleju, — «Viartańnie da čałavieka». Sens u tym, što ad kryvažernaha, strašnaha boha my viarnulisia da čałavieka, da Lenina. Nu a kaniec iluzijam kančatkova pakłała Čechasłavaččyna, 1968 hod.

Choć byli jašče peŭnyja žyćciovyja akaličnaści, jakija nie davali mahčymaści, skažam, kinuć pracu. Pa-pieršaje, heta było niazvykła absalutna. Mnie zdavałasia niemahčymym — jak heta možna žyć, nidzie nie pracujučy? A što ludzi skažuć?

Ja antypatryjot

«NN»: U akupavanym Miensku možna było vyžyć i zastacca čałaviekam? Nia mieć da siabie nijakich maralnych pretenzij?

VT: Mnohija vyžyvali, zastajučysia ludźmi, što im potym nie daravali. Ja zastaŭsia z maleńkaj siastryčkaj, ciotkaj i babulaj. Druhaja babula, baćkava maci, była habrejka, apynułasia ŭ hieta razam ź dziedam Mikołam, baćkam. Uładkavałasia na pracu ŭ špital, na kuchniu. Prynosiła adtul niejkija abiedy. Potym ciotka rabiła toje samaje. I kali niemcy adstupali, ciotka ŭciakła ź imi, bajučysia, što mała nia budzie. Napeŭna, jana nie pamylałasia. Jašče adzin prykład. Byŭ taki talenavity mastak Mikałaj Ivanavič Husieŭ. Z pachodžańnia rasiejec, ale z 1920-ch hadoŭ žyŭ u Biełarusi. U jaho była chvoraja žonka, jana amal nie mahła chadzić. I dźvie maleńkija dački. Jon vyžyvaŭ tym, što pisaŭ partrety niamieckich aficeraŭ. Jany pryjaž¬džali da jaho dachaty, paziravali. Žyŭ davoli narmalna, moh prakarmić svaju siamju. Paśla vajny atrymaŭ čatyry hady. I kali ja pra heta napisaŭ u adnym ese, znajšoŭsia taki hienerał Anatol Bykaŭ, jaki nakinuŭsia na mianie, što ja «apalahiet fašystaŭ, zdradnikaŭ, miarzotnikaŭ, što ja škaduju tych, chto praŭ niemcam bializnu, chto pracavaŭ na niamieckich kuchniach, pisaŭ partrety tolki dziela taho, kab vyžyć!» I što heta tolki antypatryjot moh napisać. Ja jamu adkazaŭ tady: kali ŭ čałavieka takoje myśleńnie, što žančyny, jakija prali bializnu, mastak, jaki ratavaŭ siamju svajoj prafesijaj, — niejkija strašydły, dyk hety čałaviek taksama pačvara niejkaja. I kali ad mianie patrabujuć takoha patryjatyzmu, to ja — antypatryjot. Bo nie ludažer. Tut nijakaj inšaj razmovy być nia moža. Viadoma, byli ludzi, jakija sprabavali zajmacca biznesam. Heta było vielmi ciažka. Jany adrazu akazvalisia ŭ centry kryminalnych hrupovak, i palicajaŭ, i niemcaŭ. I kali taki pryvatnik adkryvaŭ niejkuju svaju spravu, prychodzili bandziuhi, prychodzili palicai, niemcy, usie kazali: «Treba dzialicca».

Poŭny varyjant čytajcie ŭ papiarovaj i pdf-versii hazety "Naša Niva"

Hutaryŭ Źmicier Bartosik

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0