Adnojčy da nas u ofis zavitali dva klijenty, i pakul adzin razmaŭlaŭ ź mieniedžerkaj, druhi pavaliŭsia na padłohu, pačaŭ torhać nahami, chrypieć, tady pabarvavieŭ z tvaru – i pamior. Piša Ihar Drako.

Doktarka z «chutkaj dapamohi» pastaviła dyjahnaz: krovaźlićcio ŭ mozh. Pryjšoŭ učastkovy, kab skłaści pratakoł. Čas užo pieravaliŭ za siomuju, u ofisie zastalisia ja, dva maje kalehi i ŭčastkovy. Dastali z šafy kańjak i, jak patrabuje tradycyja, pierakulili pa try čarački za spakoj niabožčyka. I ci to śmierć niebaraki tak na ŭčastkovaha padziejničała, ci to kańjak na hałodny straŭnik u hałavu daŭ, ci to jamu prosta karcieła vykazacca pierad kimści, nie viedaju, ale mnie i maim kaleham daviałosia vysłuchać nastupny manałoh:

«Nu voś, byŭ staršym lejtenantam, ciapier kapitan – i što? Što źmianiłasia? Tolki płacić trochi bolej stali. A ja ž na hetaj pracy z kožnym dniom rablusia ŭsio tupiejšym i tupiejšym. Ni hałava ničoha dobraha prydumać nie moža, ni ruki zrabić što‑niebudź. Ja nie raźvivajusia, niby toj vožyk, tupikovaja halina evalucyi».

Zhadaŭšy hety vypadak, ja zaśpieŭ siabie na dumcy, što i biełaruskaje hramadstva, ź jaho dziaržaŭnaściu i haspadarkaj, možna nazvać hetkim vožykam. Nie, paasobku my pišam ramany i navat zredčas čytajem ich, robim vynachodki, budujem damy, atrymlivajem adukacyju, chodzim u cyrulni i fitnies‑zały, znachodzim novyja zaniatki i zabavy… Zdajecca, raźvivajemsia. Raniej jeździli na «Žyhulach», ciapier – na «Peugeot» i «BMW». Raniej nie viedali słovaŭ «aŭdyt» i «łahistyka», ciapier viedajem. Raniej chadzili ŭ hastranomy i ŭniviersamy, ciapier – u supier‑ i hipiermarkiety. Nie, nie staim na miescy, tolki… Tolki čamu, majučy ŭsie vonkavyja atrybuty sučasnaści, my nie advažvajemsia takimi ž atrybutami azdobić hramadskija dačynieńni? Čamu ŭnutry krainy niama palityčnaha žyćcia? Čamu ŭ nas takaja niaŭdałaja ekanomika? Čamu naša kultura vyhladaje jak nikomu nie patrebny bajstruk?

Niekatoryja na hetaje pytańnie dajuć prosty adkaz: «Tamu što ryba hnije z hałavy». Ja kateharyčna suprać takoha sproščvańnia i zaraz skažu toje, da čaho i bieź mianie, napeŭna, užo daŭmiełasia bahata sumlennych biełarusaŭ. Sprava ŭ tym, što

ŭ nas u krainie niama sapraŭdnaha viarchoŭnaha kiraŭnika, jaho miesca zajmaje piersanaž ludskich fantazij, pryvid, zdań. Dziaržava kirujecca nie z adzinaha centru, a z taho mnostva kabinietaŭ,
dzie na adkaznych pasadach siadziać ludzi, u hałavie i dušy jakich vielmi ŭtulna adčuvaje siabie duchoŭnaja bacyła, što nosić nazvu «łukašenka» (pisać abaviazkova z małoj litary, taksama jak my zvyčajna pišam, naprykład,«tubierkuloznaja bacyła» albo«bacyła ŭtrymanstva»). Nivodnaja bacyła nie moža ŭźniknuć tam, dzie joj chočacca, joj nieabchodny spryjalnyja ŭmovy. Voś virus hrypu nie vykazvaje svajoj aktyŭnaści ŭnutry domiennaj piečy, zatoje jak tolki pad kaniec zimy adliha, dyk jon adrazu vystupaje pieramožcam: cełyja škoły na karantyn začyniajucca. Arhanizm, jakomu niepažadana ciarpieć takoha nachabnaha hościa, pavinien zahadzia pakłapacicca ab prafiłaktycy ci, jak nie paśpieŭ zrabić hetaha, chutčej padsiłkavacca roznymi lekami.

Situacyja ź bijałahičnymi bacyłami nie vyhladaje zanadta składanaj: my albo zahadzia viedajem, jakimi nastupstavami jany nam pahražajuć, i tamu pieraścierahajemsia, albo zmahajemsia ź imi, kali jany ŭžo siadziać u arhaniźmie. Z duchoŭnymi ž ci maralnymi bacyłami spravicca nie tak lohka. Pa‑pieršaje, sustrakajučy ich, my nie možam być upeŭnienymi, što jany heta jany. Pa‑druhoje, kali hetyja bacyły ŭžo praleźli ŭ hałavu ci ŭ dušu, my možam navat usio žyćcio dziejničać pavodle ich zahadaŭ i nie zaŭvažać hetaha. I pa‑treciaje, bijałahičnyja bacyły katujuć toj arhanizm, u jaki jany trapili, a duchoŭnyja i maralnyja čaściej za ŭsio ździekujucca nie z haspadara, ź jakim jany zžylisia, a ź ludziej, što z'ŭlajucca jaho rodnymi, padnačalenymi ci ŭvohule jamu nieviadomymi (biełaruskija čynoŭniki i žurnalisty ź dziaržaŭnych ŚMI demanstrujuć nam heta nadzvyčaj jaskrava) Hetaje doŭhaje tłumačeńnie, nasamreč, kanstatuje tolki adno: kraina znachodzicca ŭ niebiaśpiecy ŭ suviazi z tym, što šmat u kaho z našych suajčyńnikaŭ jość patałahičny raman z «łukašenkam».

U svoj čas daktary nie mahli z abyjakavaściu nazirać za tym, jak čuma ci chalera vyniščaje ciełyja vioski i navat harady. Ciapierašnim časam my nie majem prava pakidać niaščasnych ludziej sam‑nasam z «łukašenkam». I nam možna być śmiełymi, bo kali my ŭžo adchvareli na «łukašenku» ci zaŭsiody mieli mocny imunitet na jaho, to nam ničoha nie pahražaje.

Niekali byŭ papularnym prajekt «Dohma» datskaha režysiora Łarsa fon Tryjera. Siarod inšych filmaŭ prajektu byŭ adzin z nazvaj «Idyjoty». Chto hladzieŭ jaho, toj pamiataje, u čym tam cymus. Astatnim ścisła raspaviadu. Sabralisia chłopcy i dziaŭčaty, a taksama stałyja mužčyny i žančyny i prydumali sabie hulniu, jakaja musić kiravacca adnym praviłam: kožny jakimi zaŭhodna srodkami vyšukvaje ŭ sabie idyjota. Jak u futbole, treba zabić miač u varoty sapiernika i praz heta atrymać pieramohu, tak tut praz «idyjota ŭ sabie» treba vyjści za miežy, jakija ŭstaloŭvaje dla asoby hramadstva, i takim čynam zrabicca volnym. U našym ža vypadku nieabchodna vyhnać ź siabie «łukašenku», i tady lepiej budzie i tabie samomu, i tym, chto pobač z taboj, dy j usim biełarusam.

I

kali «łukašenka» sydzie z duš i hałoŭ biełarusaŭ, adrazu ž źniknie i jahonaja ekrannaja vyjava na BT, ONT i STV i drukavanaja viersija ŭ «Savieckaj Biełarusi», «Narodnaj haziecie» i «Źviaździe».
Upeŭnieny, pieravažnaja bolšaść suajčyńnikaŭ užo daŭna praviała apieracyju pa biazbolnym vydaleńni «łukašenki» i ciapier tolki čakaje, kali i adkaznyja asoby (ministry, deputaty, hubiernatary, kiraŭniki KDB i inš.) zrobiać toje samaje. Mnie zdajecca, vyniki hetaj apieracyi asabliva ŭraziać vajskovych pałkoŭnikaŭ i hienierałaŭ. Viadoma ž! Hałoŭnakamandujučy byŭ pryvidam, uciełaŭleńnie jakoha zabiaśpiečvaŭ «łukašenka», što siadzieŭ u ich hałovach i dušach, a ciapier pierad ich vačyma – adno maršalski mundzir, u jakim niama čałaviečaj płoci. Vo jak! Musić daviadziecca vajaram perepałachi haniać.

Takija spravy, braty‑biełarusy. Nie viedaju ŭ padrabiaznaściach, jak składaŭsia los u harapašnika vožyka, što ŭ vyniku jon staŭ abaznačać saboj tupikovuju halinu evalucyi, a voś pryčyna, pa jakoj naša hramadstva ledźvie kančatkova nie pieratvaryłasia ŭ svojeasablivaha «vožyka», na maju dumku, vidavočnaja.

Žychary Biełarusi nie adroźnivajucca adno ad adnaho ni pasadami, ni prafiesijami, ni dabrabytam, ni adukacyjaj, ni talentami, ni połam, ni ŭzrostam, ni jašče šmat čym. Ciapier siarod nas jość tolki tyja, što vyhnali ź siabie «łukašenku», i tyja, što ŭparta žadajuć zastavacca vožykami.

* * *

Ihar Drako — fiłosaf.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?